W sumie to lubię „ono/jeno”

2022-07-29 | @andrea

Trzy kopie książki na stole

W tym tygodniu ukazała się polska wersja książki Mason Deaver „Wszystkiego, co najlepsze”. Nasz kolektyw z dumą objął ją mecenatem merytorycznym, a ja naskrobałom w swojej recenzji co nieco o tym, jak bardzo mi się podoba – zarówno fabularnie, jak i językowo (choć recenzja już trochę nieaktualna – bo doczytałom resztę i teraz podoba się jeszcze bardziej!).

I tak myślę, że warto by przyjrzeć się ciut bliżej jednemu z aspektów książki: zaimkom, których tłumacz Autur Łuksza zdecydował się użyć dla oddania they/them.

ono/jeno

Nie jest to wybór popularny w branży: w naszym Korpusie Niebinarnej Polszczyzny to dopiero trzecia taka pozycja. A moim zdaniem wielka szkoda! Uważam je za przepiękne – zarówno gramatycznie, jak i „funkcjonalnie”.

Choć polszczyźnie daleko jeszcze do jakiegoś normatywnego „standardu” języka niebinarnego, to zdecydowanie najbliżej tego statusu jest rodzajowi neutralnemu – jest to bowiem forma, która w języku polskim już od wieków istnieje (choć w innym użyciu), jest względnie intuicyjna nawet dla osób z nią niezaznajomionych, ma wsparcie wielu osób eksperckich i jest jedną z najpopularniejszych opcji zarówno wśród społeczności, jak i w tekstach kultury.

Niestety, rodzaj neutralny ma dość istotną wadę, jeśli chodzi o zastosowanie go do wyrażenia niebinarności: w wielu formach fleksyjnych jest identyczny z rodzajem męskim. Wprawdzie jest „on zrobił” → „ono zrobiło” czy „niebinarny nastolatek” → „niebinarne nastolatko”, ale już „powiedziano mu” → „powiedziano mu” albo „historia niebinarnego nastolatka” → „historia niebinarnego nastolatka”. Dlatego powstało kilka propozycji łączących rodzaj neutralny z formami fleksyjnymi zaczerpniętymi z innych źródeł: na przykład używanie w tym miejscu form żeńskich (ono/jej), łączonych (ono/jejgo), czy postpłciowych/dukaizmów (ono/jenu). Te ostatnie, choć są ciekawe i nie wskazują na płeć, mają niestety pewną wadę.

Jest to oczywiście dość subiektywne, ale moim zdaniem dukaizmy nie brzmią naturalnie, nie brzmią „polsko”. „Onu zrobiłu”? „Historia niebinarnenu nastolatku”? Niby wiadomo, o co chodzi, niby osoby polskojęzyczne zrozumieją to jako polski, ale jednak słychać pewien zgrzyt. Dlatego można by trochę przy nich pogrzebać, by połączyć je z naturalniej brzmiącymi samogłoskami. Zamiast „jenu” w dopełniaczu, gdzie przeważnie -u nie występuje, można by mówić „jeno”. Przymiotniki w dopełniaczu też mogłyby połączyć postpłciowe -n- („bystrenu”) z męskim -o („bystrego”), tworząc formę jednocześnie neutralną płciowo i naturalniej brzmiącą: „bystreno”.

Moim skromnym zdaniem jest to świetna recepta na sprytne połączenie zalet kilku form.

I choć w tekstach kultury nie jest to zbyt często używana opcja, to, jak pokazują wyniki Niebinarnego Spisu Powszechnego 2022, wśród samych osób niebinarnych zaimki ono/jeno są całkiem popularne!

Wprawdzie daleko im do popularności tej „domyślnej” wersji rodzaju neutralnego, czyli ono/jego (27.1%), a to z nimi przeważnie je porównujemy, ale ich 12.7% to więcej niż chociażby 9.1% dukaizmów!

Osobiście też w sumie chętnie bym się nimi zaczęło posługiwać. Wcześniej się nad nimi wiele nie zastanawiałom, ale teraz, widząc, jak eleganckie jest to rozwiązanie, czemu by nie? Wciąż jak najbardziej w porządku jest wobec mnie „zwyczajny” rodzaj neutralny – ale bardzo docenię wysiłek osób, które nawet i w formach fleksyjnych zaimków i przymiotników będą wobec mnie używały wersji nienacechowanych płciowo.

Moim zdaniem formy ono/jeno mają wiele zalet. I zdaje się, że niemała część społeczności osób niebinarnych uważa podobnie. Super byłoby, gdyby osoby tworzące i tłumaczące teksty kultury również zaczęły częściej po nie sięgać. Kto wie, może następnym krokiem w rozwoju niebinarnej polszczyzny, po znormalizowaniu rodzaju neutralnego, będzie rozwinięcie go o nie-męskie formy fleksyjne? Jak na przykład ono/jeno?

Udostępnij: