Rodzaj neutralny (nie: nijaki)
2022-01-21 | @andrea
Najczęściej wybieranymi przez osoby niebinarne niestandardowymi formami językowymi są formy typu „byłom”, „zrobiłoś”. Są one, zdaniem Rady Języka Polskiego, „poprawne, zgodne z systemem językowym”; istniały w polszczyźnie od wieków, były używane chociażby przez Adama Mickiewicza czy Stanisława Lema, są obecne w gramatykach z 1796 czy 1823 roku; a przez prof. Bralczyka są sugerowane jako normatywna opcja dla osób niebinarnych.
Zdecydowanie łatwiej jest przesunąć zakres znaczeniowy już istniejących form, niż rozpowszechniać formy neologiczne (np. dukaizmy), dlatego nasze wysiłki skupiamy na promowaniu właśnie form „-łom”, „-łoś”. Utrudniają nam to jednak cztery główne przeszkody:
- ogólnie pojęta transfobia i enbyfobia – której próbujemy przeciwdziałać poprzez edukację równościową,
- zakorzenione w polskim społeczeństwie preskryptywistyczne rozumienie języka – dlatego edukujemy zarówno o autorytetach językowych podzielających nasze opinie, jak i o języku jako narzędziu tworzonym oddolnie przez osoby go używające i otwartym na ewolucję, zmiany, neologizmy,
- infantylizujące, „upupiające” konotacje takich form – które wraz z upowszechnieniem nowego użycia powinny z czasem zostać złagodzone i wyeliminowane,
- sama nazwa tych form, „rodzaj nijaki”, mająca paskudne konotacje – i to właśnie o niej dzisiejszy post.
Nazwa „rodzaj nijaki” zawsze brzmiała dla nas źle. „Nijaka” to jest mdła zupa. „Nijakie” jest nieciekawe przedstawienie. „Nijakie” – znaczy „przeciętne”, „bezbarwne”, „byle jakie”. Wystarczy zajrzeć do słownika synonimów, by przekonać się, dlaczego osoby niebinarne mogą unikać używania rodzaju gramatycznego o tak paskudnej nazwie – mimo jego niewątpliwych zalet w innych kwestiach.
Kwestia ta została poruszona rok temu w programie „Godzina bez fikcji” Wojciecha Szota, w której miałośmy przyjemność wziąć udział (reprezentował nas w niej Sybil). Oto fragmenty wypowiedzi Mateusza Adamczyka, językoznawcy, youtubera, pracownika Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego oraz członka Zespołu Retoryki i Komunikacji Publicznej Rady Języka Polskiego (wyróżnienia nasze):
Kiedy ja wybierałem z moją promotorką temat mojej pracy magisterskiej, to się okazało, że nikt nigdy w tym kraju nie zbadał tego, jak zmieniało się słowo „płeć”, nikt tego tematu nie dotknął nawet. Więc jeśli zaczynamy od samego słowa „płeć” i temu się nawet nie przyjrzeliśmy, jeśli chodzi o badania językoznawcze, to właśnie dzisiaj pokutuje między innymi to, że teraz cały czas używamy dosyć swobodnie takiego sformułowania, które mnie się już coraz mniej podoba, a właściwie wcale nie podoba, kiedy myślę sobie o komunikacji inkluzywnej, czyli „rodzaj nijaki” – moim zdaniem to jest paskudna nazwa, to jest nazwa wykluczająca sama w sobie, dlatego, że gdybyśmy spojrzeli do słowników i do korpusu, to wyrazem bliskoznacznym do wyrazu „nijaki” (nie mówię tutaj o rodzaju nijakim, ale w ogóle nijakim) jest „bezpłciowy” […] Albo „obupłciowy” – mający cechy obu płci. Czyli znowu binarność, nie ma niczego pomiędzy tymi dwiema płciami, są tylko cechy obu płci. Więc jeżeli mówimy o rodzaju nijakim, to może byśmy zaczęli, może dzisiaj nam się uda, wymyślić jakąś ładniejszą nazwę dla tego rodzaju. […] Ten rodzaj też dopiero teraz zaczyna być używany, wykorzystywany, na szczęście, nieco inaczej, ale rzeczywiście czasowniki w rodzaju nijakim spotykaliśmy dotychczas, powiedzmy do pięć lat wstecz jeszcze, głównie w bajkach dla dzieci: słonecznko mówiło o sobie, że „widziałom”, „świeciłom” i „zaszłom”; i dlatego to się kojarzy też pejoratywnie. Może zacznijmy od tego, żeby nie mówić o rodzaju nijakim, skoro już przydajmy mu inną funkcję, bardzo poważną funkcję, bo […] włączenie ludzi, którzy nie wpisują się w binarność, mówienie o nich, włączenie ich do społeczeństwa, to jest coś, co powinno być dla nas priorytetem.
Dokładnie! Słowo „nijaki” poza kontekstem gramatycznym ma paskudne, wykluczające, odczłowieczające konotacje. Kojarzy się przeciętnością, bezbarwnością, bylejakością, nudą i mdłościami. A skoro zaczynamy rodzaju „nijakiego” używać w nowym zakresie znaczeniowym, to czemu miałobyśmy pozostać przy starej nazwie?
Na wezwanie Mateusza do wymyślenia lepszej nazwy odpowiedziały w komentarzach nasze osoby członkowskie Ausir i Rony, proponując nazwę „rodzaj neutralny”.
Pochodzi ona od łacińskiej nazwy tego rodzaju gramatycznego: „neuter” – żaden z dwojga. Tak samo zresztą jak i nazwa „rodzaj nijaki” – która jest kalką funkcjonalną łacińskiego „neuter”, lecz o innej historii i konotacjach.
Dopasowanie terminologii gramatycznej do dynamiki zmian konotacji danych słów nie jest niczym nowym. Słowa „nowotwór”, ze względu na skojarzenia z chorobą, nie używa się już (chyba że z intencją krytyczną) do opisu innowacji językowych – preferujemy „neologizm”, oznaczający to samo, lecz wzięty z greckiego νέος (néos) + λόγος (logos) → nowe + słowo.
Dopasujmy więc naszą terminologię do zmian zachodzących w języku. Pokażmy osobom niebinarnym, że są akceptowane. Pokażmy, że język, jakim wreszcie mogą się wyrazić bez popadania w binarność, wcale nie jest „przeciętny”, „mdły”, „bezpłciowy”, „byle jaki” ani „nijaki”.
Rodzaj żeński, męski… i neutralny!