Kilka uwag do artykułu Małgorzaty Gębki-Wolak i Aleksandry Walkiewicz nt. naszego serwisu.

2022-09-03 | @Szymon

Jako kolektyw „Rada Języka Neutralnego” bardzo się cieszymy, że temat języka niebinarnego coraz częściej podejmowany jest w dyskusji akademickiej (listę polskich publikacji można znaleźć w zakładce Nauka). Mnie osobiście jako językoznawcę cieszy to szczególnie, ponieważ sam od kilku lat badam język osób niebinarnych. W naszych mediach społecznościowych opublikowałyśmy niedawno link do wywiadu z Autorkami dwuczęściowego artykułu „Wykładniki niebinarności płciowej w polszczyźnie” (Walkiewicz 2022 i Gębka-Wolak 2022), który ukazał się na łamach czasopisma „Prace Językoznawcze”.

Zgadzam się z większością obserwacji Autorek, zarówno z artykułu, jak i wywiadu, przede wszystkim z tą, że wprowadzenie do polszczyzny ogólnej choćby części proponowanych przez nas rozwiązań będzie trudne (a w przypadku niektórych zapewne niemożliwe). Słusznie zwracają uwagę na powiązanie zmian w zakresie używania form rodzajowych z kontekstem polityczno-społecznym. Ciekawa jest propozycja, by o języku inkluzywnym wobec osób niebinarnych mówić przy pomocy teorii dotyczących języków sztucznych. Cieszy mnie też bardzo (i cały kolektyw), że Autorki określają nasz serwis jako „najbardziej aktualne, najpełniejsze i akceptowane przez społeczność niebinarną źródło informacji na ten [języka] temat” (Walkiewicz 2022: 88) oraz że doceniają naszą staranność w tworzeniu treści. Zgadzam się też co do potrzeby rozmowy nt. zjawiska niebinarności w ogóle, a także wyzwań językowych jakie niesie.

Niektóre z krytycznych obserwacji zgłaszanych przez Autorki, same, jako „RJN”, podzielałyśmy, co zaowocowało zmianami w serwisie (już po oddaniu artykułu do druku – Autorki jako czas dostępu do serwisu podają maj 2021). Np. zdawszy sobie sprawę, że opisywana przez Autorki mnogość proponowanych form może przytłaczać, bardziej wyeksponowałyśmy standardowe formy rodzaju neutralnego jako te, które proponujemy samym osobom niebinarnym, jak i osobom tłumaczącym i piszącym teksty. Miały na to wpływ również wyniki naszych badań (nota bene, jak wskazują wyniki tegorocznego Niebinarnego Spisu Powszechnego, popularność rodzaju neutralnego – a także ogólna liczba osób stosujących formy inne niż męskie i żeńskie – rośnie).

Przedmiotem rozważań Autorek nie jest język osób niebinarnych jako taki (tzn. nie odnoszą się do żadnych badań empirycznych poza naszym „NSP” z 2021 roku), ale treść naszego serwisu. Choć nie ma nic złego czy niezwykłego w tym, że różni badacze mogą mieć odmienne opinie, to chciałbym się odnieść do tych fragmentów artykułu, które nie tyle wyrażają odmienną opinię, co po prostu błędną interpretację publikowanych w naszym serwisie treści i przypisują nam intencje, których nie posiadamy. Ponieważ artykuł Autorek jest pierwszym (i na razie jedynym) akademickim tekstem skupionym na naszej działalności, bardzo zależy nam na sprostowaniu.

Autorki piszą (Walkiewicz 2022: 89-90) o „dwóch a nawet trzech paradygmatach”, które mają być proponowane na naszej stronie:

  1. „inkluzywność w ramach istniejącego podziału binarnego”, czyli np. splitting uczestnicy/uczestniczki, jak ustaliłyśmy/ustaliliśmy itd.;
  2. „zneutralizowanie językowych wykładników gramatycznej kategorii rodzaju”, do której zaliczają użycie neutratywów, osobatywów i konstrukcji omijających formy rodzajowe;
  3. rozwiązania dostosowane do „potrzeb osób, które pragną podkreślać swoją niebinarność płciową w sposób eksplicytny za pomocą (…) np. tzw. rodzaju neutralnego (zrobiłom), neozaimków czy dukaizmów.”

I dodają: „Zauważmy, że dla każdego z wymienionych paradygmatów inny jest zarówno punkt wyjścia, jak i pożądany efekt końcowy, z czego być może nie do końca zdają sobie sprawę twórcy opisywanych rozwiązań” (Walkiewicz 2022: 89-90). Wydaje mi się, że w tym przypadku to jednak Autorki nie do końca zdają sobie sprawę z charakteru naszych propozycji, tzn. błędnie interpretują wszystkie wydzielone przez siebie typy strategii językowych jako służące dokładnie tym samym celom.

W rzeczywistości, wymienione propozycje dotyczą dwóch różnych poziomów języka (choć dana strategia może wpisywać się w oba): wypowiedzi generycznych i dotyczących mieszanych płciowo grup oraz wypowiedzi (dotyczących) konkretnych osób. Tzn. czymś zupełnie innym jest kwestia tego, jak określa się konkretna pojedyncza osoba (w rodzaju męskim, żeńskim, neutralnym, w liczbie mnogiej w formie (nie)męskoosobowej, przy pomocy dukaizmów…), a jak można budować wypowiedź generyczną czy dotyczącą grupy osób (powiedzieć „studenci”, „studentki i studenci”, „osoby studenckie” itd.).

O konflikcie faktycznie można mówić w kontekście form generycznych, tj. między formami typu „uczestniczki/uczestnicy” a „osoby uczestniczące”. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by stosować obie strategie wymiennie (zwłaszcza, że jak słusznie zauważają Autorki, nagromadzenie osobatywów w jednej wypowiedzi może być niezręczne). Można też (osobiście, tę strategię lubię najbardziej, choć zwykle wymaga przypisu czy objaśnienia) używać generycznie form żeńskich, mówiąc o mieszanej grupie „powiedziałyśmy” czy „uczestniczki”.

Autorki wskazują na niejasny status neutratywów w obrębie stworzonego przez nie podziału (Gębka-Wolak 2022: 106). I faktycznie, choć są propozycją przede wszystkim dla osób niebinarnych posługujących się rodzajem neutralnym, to można ich też używać generycznie – np. w stopce naszej strony pojawia się informacja o jej „autorzach”, choć jesteśmy osobami różnych płci i część z nas (np. ja, jako cis mężczyzna) nie określiłaby się jednostkowo jako „autorze”.

Krótko mówiąc: propozycji form generycznych jest wiele i wierzymy, że najistotniejsza jest sama intencja mówienia inkluzywnie, a nie wybór konkretnej formy jako tej najlepszej (każdej z nas też zdarza się z automatu powiedzieć po prostu „studenci”, „uczestnicy” i nie ma w tym nic złego! Sam kilka akapitów wyżej piszę generycznie o „badaczach”); wiele jest też form jednostkowych, ale tu nie ma mowy o żadnym konflikcie, bo o wyborze własnych zaimków każde z nas decyduje samodzielnie. Niemniej, wytworzenie się pewnego standardu jest prawdopodobne – w języku angielskim, jak pokazują badania, takim standardem stało się pojedyncze they. Ponieważ wiele wskazuje na to, że takim standardem ma szansę stać się w polskim rodzaj neutralny, tę formy postanowiłyśmy wyeksponować.

Dochodzę tutaj do najbardziej problematycznego elementu artykułu. Mianowicie, w części pierwszej czytamy: „[Wprowadzenie do języka neutratywów] zastosowane w ramach paradygmatu drugiego, neutralizującego język, doprowadziłoby do zniknięcia z polszczyzny setek jednostek leksykalnych [tj. form męskich i żeńskich]” (Walkiewicz 2022: 96). Nie rozumiem zupełnie, skąd założenie, że postulujemy wymazanie z języka form wskazujących na płeć (chyba że z błędnego podziału strategii językowych pochodzącego od Autorek, a nie od nas). Nigdy naszym postulatem nie było usuwanie z języka jakichkolwiek form rodzajowych. Co więcej, taki pomysł byłby sprzeczny z samą ideą naszej działalności. Zależy nam właśnie na tym, by każda osoba mogła mówić o sobie tak, jak potrzebuje (np. w formie męskiej lub żeńskiej), co czasem wymaga rozszerzenia (a nie zawężenia!) leksyki polszczyzny. To, że sygnalizujemy, że generyczne „studenci” nie jest najbardziej inkluzywnym terminem, nie oznacza przecież, że chcemy „zniknięcia” słowa „student”.

Taka interpretacja publikowanych przez nas treści boli nas szczególnie, ponieważ sprzyja transfobicznym narracjom o „wymazywaniu kobiet przez trans aktywistów” (a w tym wypadku, również wymazywaniu mężczyzn), o której głośno było w mediach przez ostatnie lata, a także przedstawia nasze postulaty jako śmieszne i w złym znaczeniu radykalne. Wystarczająca ilość prześmiewczych komentarzy dotyczy tego, co faktycznie postulujemy. Zdajemy sobie oczywiście sprawę (a przynajmniej zakładamy), że Autorki nie miały intencji przypisywać nam tego rodzaju pomysłów, niemniej takie przedstawianie – zwłaszcza przez uznane badaczki – treści publikowanych przez, jak to same określiły, „najpełniejsze i akceptowane przez społeczność niebinarną” źródło nt. języka, z pewnością nie służy osobom niebinarnym.

Zwrócę też uwagę na fragment: „wyniki NSP pokazują jasno, że osoby reprezentujące społeczność LGBTQ+ wciąż stosują częściej rozwiązania bliższe polszczyźnie standardowej, normatywnej – takie jak zabieg splittingu, użycie zaimków on/ona (naprzemiennie lub selektywnie, zgodnie z korektą płci) czy form rodzaju neutralnego (…)” (Walkiewicz 2022: 98)

Utożsamiono tu wszystkie osoby LGBTQ+ z osobami niebinarnymi, podczas gdy osoby niebinarne (do których skierowane było badanie) są jedynie częścią społeczności LGTBQ+. Podobnie w mediach często pisze/mówi się „osoby LGBT”, mając na myśli „gejów i lesbijki”, co jest równie nieścisłe.

Ponadto, zupełnie niejasne jest, co w kontekście języka, oznacza „zgodnie z korektą płci”. Nasze badanie zupełnie nie poruszało tej kwestii. Być może chodziło o używanie form (nie)zgodnych z płcią przypisaną danej osobie albo z płcią jako która osoba jest odbierana – w praktyce bowiem, większość osób niebinarnych jest postrzegana przez większość postronnych jako kobieta lub mężczyzna. Warto też zaznaczyć, że część osób niebinarnych przechodzi prawny proces, k tórego efektem jest zmiana oznaczenia płci w dokumentach na „przeciwne” (nawet jeśli nie odpowiada ono ich faktycznej tożsamości, to może być jej bliższe i ułatwiać funkcjonowanie). Znów jednak, w pierwszej edycji badania, o której piszą Autorki, nie pytałyśmy o żadną z tych kwestii.

Autorki w ciekawy sposób piszą o formach z podkreślnikiem (w rodzaju „studentki_ci”): „W społeczności LGBTQ+ znak "_" nazywa się często podłogą i stosuje się go zamiast znaku "/", w myśl zasady podłoga łączy, ukośnik dzieli" (Walkiewicz 2022: 96, przyp. 13). Warto dodać, że po raz pierwszy taka forma zapisu (oraz opis stojącej za nią równościowej idei) pojawia się w artykule Agnieszki Weseli (2010: 6-7) zamieszczonym w czasopiśmie „InterAlia”.

Wreszcie, chciałbym odnieść się do fragmentów artykułu oraz wywiadu, które nie dotyczą bezpośrednio naszych treści, ale odnoszą się do kwestii (nie)intecjonalnego misgenderingu (tzn. zwracania się do kogoś w nieodpowiednich formach rodzajowych) w niepokojący dla nas sposób. W pierwszej części czytamy: „Zróżnicowanie [podejść i rozwiązań dotyczących języka], wiąże się też z przyjmowaną coraz częściej regułą: „jeśli nie wiesz, jak się do kogoś zwracać lub o nim mówić – zapytaj”, zgodnie z którą, w ramach poszanowania tożsamości każdego człowieka, powinno się pozostawić jednostce decyzję o używaniu tych, a nie innych form identyfikacji. Podejście to, zrozumiałe z punktu widzenia etyczno-społecznego, rodzi jednak poważne problemy związane z istotą tego, czym jest język jako narzędzie komunikacji. Z punktu widzenia systemu, a nie jednostkowych sytuacji komunikacyjnych ważne jest bowiem istnienie trwałych, jasno określonych form i konstrukcji, których możemy użyć także, w sytuacji, gdy nie możemy lub nie chcemy uzyskać odpowiedniej informacji od zainteresowanej osoby.” (Walkiewicz 2022: 91)

Szczególne wątpliwości budzi ustawienie obok siebie sytuacji, gdy „nie wiemy”, jak się do kogoś prawidłowo zwracać, a po prostu „nie chcemy” (!) takiej informacji uzyskać. Takie stawianie sprawy jest szczególnie problematyczne, gdy mowa o osobach trans. Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy komunikatem „nie wiem, jak do Ciebie mówić/trudno mi się przyzwyczaić do tego, jak mam mówić, bo przez X lat używałem innych form”, a komunikatem „nie chcę się dowiedzieć, jak mam do Ciebie/o Tobie mówić” albo „nie obchodzi mnie to”. W wywiadzie z Autorkami czytamy: „Zgłaszają się do nas coraz częściej (…) osoby niebinarne lub będące w trakcie tranzycji, i oczywiście honorujemy ich prośby dotyczące sposobu komunikacji”. No właśnie.

Dalej w wywiadzie jest: „Język to system, który pozwala nam nazywać ludzi także wtedy, gdy nie prowadzimy z nimi bezpośredniego dialogu. W wypadku niebinarności to obecnie trudne: brak jednej, spójnej formy honoryfikatywnej typu pan/pani, brak też zgodności co do tego, których form zaimków czy czasowników używać.”

Nie do końca rozumiem, do czego odnosi się ta wypowiedź. Nie ma nic złego w tym, że mówię o kimś (np. mojej osobie studenckiej) „pan Kowalski”, bo nie miałem możliwości zapytać, czy to na pewno okej. Istotne jest, co zrobię, gdy zostanę poprawiony, że jednak (na przykład) „państwo Kowalskie”. Podobnie w komunikacji mejlowej.

Trzeba tu też zaznaczyć, że choć faktycznie, jako kolektyw (a także ja osobiście, jako badacz), sądzimy, że standardowa forma rodzaju neutralnego ma szansę stać się swoistym odpowiednikiem angielskiego they, to niemożliwym jest by powstał jeden uniwersalny sposób zwracania się do każdej osoby niebinarnej (Autorki zdają się sugerować, że coś takiego mogłoby nastąpić). Z tej prostej przyczyny, że niebinarność nie jest zjawiskiem jednorodnym. Już sama jego nazwa wskazuje, że określa raczej kim się nie jest, niż kim się jest. Wśród osób niebinarnych są takie, które częściowo utożsamiają się z męskością lub kobiecością, takie, które utożsamiają się z jednym i drugim (lub pomiędzy) albo z żadnym, takie, które widzą się gdzieś zupełnie poza tym podziałem i takie, których tożsamość jest płynna. Choć oczywiście memy o „52 płciach” to żarty, to wbrew spotykanemu czasem terminowi „trzecia płeć”, wszystkim osób niebinarnych nie da się zamknąć w jednej przegródce.

Być może faktycznie za kilkanaście lat, na wzór angielskiej triady „he – she – they” wytworzy się w polskim analogiczna triada „Aleksander Kowalski, student, powiedział – Aleksandra Kowalska, studentka, powiedziała – Aleksandre Kowalskie, osoba studencka/studencie, powiedziało”, ale konieczność zapytania kogoś o właściwie formy na wieść, że jest osobą niebinarną, pozostanie. Stąd też, promowana przez nas, praktyka umieszczania np. w stopce mejla informacji o używanych przez siebie formach. Ja każde zajęcia z nową grupą osób studenckich zaczynałem od podania nazwiska i powiedzenia „my pronouns are he and _him_”. Nie sądzę, żeby było to przesadnie obciążające poznawczo dla kogokolwiek. Zapewne przeciętnej osobie mówienie do kogoś w rodzaju neutralnym może przyjść z trudem. Ale tutaj wracamy do zasadniczego rozróżnienia na „postaram się, ale mogę się mylić, nie do końca wiem, jak to robić” (które spotka się raczej ze zrozumieniem osoby słyszącej takie słowa) i „to jest dziwne/trudne/niepoprawne i nie zamierzam nawet próbować tak mówić”.

Na marginesie jeszcze dodam, że nieco zaskakuje w bibliografii artykułu zupełny brak prac nt. języka osób transpłciowych, czy konkretnie niebinarnych (polskojęzycznych jest wciąż niewiele, ale anglojęzycznych już trochę), np.:

Mam nadzieję, że ta krytyka nie będzie odebrana jako odstręczający radykalizm i zamykanie się na dialog z naszej strony. Wręcz przeciwnie – chcemy być częścią dyskusji (także tej naukowej) nt. języka i miejsca, jakie w nim zajmują osoby niebinarne, a nie jedynie biernym obiektem cudzych analiz. Część z nas językiem zajmuje się zawodowo, także naukowo. Chcemy burzyć przekonanie, że osoby działające aktywistycznie w obszarze języka i osoby badające go to z konieczności dwie rozłączne grupy (zwłaszcza, że historycznie osoby trans były zawsze przedmiotem – nigdy podmiotem – badań na ich własny temat).

Analiza publikowanych przez nas treści, nawet – a może szczególnie – jeśli jest miejscami błędna stanowi dla nas cenną lekcję nt. tego jak te treści są odbierane przez osoby spoza queerowo-feministycznej bańki. Niemniej, rozmowa z nami mogłaby pomóc w uniknięciu przeinaczeń (a także wzbogacić wyniki badania). W innym wypadku prosimy o rzetelność i wyraźne zaznaczenie, co jest interpretacją własną Autorek analiz, a nie przypisywanie nam intencji sprzecznych z założeniami naszej działalności.

Zostaw reakcję:

Udostępnij: