Ile jest płci
Ile jest płci?
Transfobiczni hejterzy z uporem godnym lepszej sprawy powtarzają jak zacięta płyta, że płci są dwie, przerabiając to hasło na nieskończoną liczbę identycznie nudnych memów. Walczą przy tym z rzekomo „oficjalną” doktryną „ideologii gender”, jakoby miało ich być… dokładnie pięćdziesiąt sześć. Osoby posiadające względnie powierzchowną wiedzę o niebinarności często myślą, że płci są trzy: mężczyźni, kobiety, i „wszyscy pomiędzy”. A osoby poszukujące swojej tożsamości płciowej bardzo często patrzą na ten cały bałagan klasyfikacji, poglądów i kłótni, i ciężko im się w nim odnaleźć.
Chcemy więc pokrótce tę kwestię uporządkować. Czy płci jest dwie, czy więcej? Jeśli więcej, to ile? Skąd to wiemy? I skąd się wzięła ta liczba 56? Zapraszamy do lektury.
Płeć?
Czym w ogóle jest „płeć”? To pojęcie jest tak wieloznaczne, że często ciężko obejść się bez doprecyzowania jej przymiotnikiem „biologiczna”, „metrykalna” czy „społeczno-kulturowa”.
Jedynie ta metrykalna jest prosta i jednoznaczna: płci metrykalne są takie, na jakie państwo komu pozwoli. Przeważnie pozwala tylko na „K” / „kobieta” i „M” / „mężczyzna”, niektóre kraje mają również na opcję trzecią, jak „X” czy „divers”. Ale to, że ustawodawstwo w wielu kwestiach nie nadąża za rzeczywistością, raczej nikogo nie dziwi. Więc skupmy się raczej na płciach istniejących gdzie indziej niż na papierku.
Płeć biologiczna (ang. „sex”)
Wbrew pozorom „płeć biologiczna” nie jest ani prosta, ani jednoznaczna. Składa się na nią wiele cech fizycznych, które choć przeważnie są ze sobą zgodne, to jednak wcale nie muszą:
- chromosomy (jest duuużo więcej opcji niż kariotyp 46 XX i 46 XY)
- gonady (jądra, jajniki, gonady o utkaniu mieszanym, jeden jajnik i jedno jądro, dysgenezja gonad, …)
- wewnętrzne narządy (jajowody, nasieniowody, macica, …)
- zewnętrzne genitalia
- trzeciorzędowe cechy płciowe (biust, zarost na twarzy, wysokość głosu, jabłko Adama, …)
Możesz więc na przykład być mężczyzną z genotypem XX, którego rozwój płciowy został zdeterminowany przez gen SRY przeniesiony na chromosom X – i nawet o tym nie wiedzieć! Istnieją osoby interpłciowe, osoby, których genitalia nie są jednoznaczne, osoby, których trzeciorzędowe cechy płciowe „nie zgadzają się” z wewnętrznymi narządami, etc. etc.
Często słyszymy, że „interpłciowość to aberracja, zaburzenie”, i że „fakt iż część osób wykracza poza normę, nie sprawia, że norma nie istnieje”. Ale interpłciowe ciała nie są „zaburzone”, są po prostu mniej typowe niż ciała osób diadycznych (=nie-interpłciowych). Jak pokazują badania (Raport organizacji Human Rights Watch (USA), Raport Suryi Monro et al. (UK)) to sam fakt postrzegania interpłciowości jako zaburzenia i próby jej „leczenia” (przez niekonsensualne interwencje medyczne) oraz poczucie wstydu i wyobcowania, które w interpłciowych osobach wzbudza otoczenie, jest źródłem cierpienia, nie sama interpłciowość.
„Są dwie płci, to podstawowa biologia!” – no może i tak, ale tylko jeśli zakończysz swoją edukację biologiczną na absolutnych podstawach.
Płeć społeczno-kulturowa (ang. „gender”)
A płeć to nie tylko biologia. Trzeba by wykazać się sporą ignorancją w zakresie historii i kulturoznawstwa, by twierdzić, że biologia jest jedynym, co determinuje naszą płeć.
Różowy jest dla dziewczynek, niebieski jest dla chłopców, no nie? Tylko we współczesnej kulturze zachodniej. Na przykład w Europie trzy wieki temu nie ubierano dzieci młodszych niż kilka lat w ubranka jakkolwiek wskazujące na płeć, a róż był kolorem kojarzonym z męskością ze względu na podobieństwo do krwistej czerwieni. Role płciowe i stereotypy z nią związane zmieniają się w czasie i zależą od miejsca, w którym na nie spojrzymy.
Istaniało i istnieje wiele kultur, których rozumienie płci wykracza poza binarne normy. W naszym słowniczku terminologii opisujemy chociażby hidźry, fa’afafine, muxe, czy Dziewice Kanunu. Niebinarność to żaden nowy wynalazek. Wręcz przeciwnie: europejska idea ograniczania płciowości wyłącznie do biologicznego determinizmu być może, gdyby nie kolonializm, byłaby dziś na świecie w mniejszości.
Facebook i jego 56 płci
W 2014 roku Facebook, chcąc być bardziej inkluzywnym niż tylko binarny podział kobieta-mężczyzna, pozwolił na wybór pola „płeć” z większej liczby opcji.
Nie trzeba wiedzieć wiele o płci i transpłciowości, by zauważyć, że lista ta nie jest żadną jednoznaczną kategoryzacją. Zawiera ona na przykład:
- Cis
- Cisgender
- Cis Woman
- Cis Female
- Cis Man
- Cis Male
- Cisgender Woman
- Cisgender Female
- Cisgender Man
- Cisgender Male
„Cis” jest po prostu skróconym zapisem słowa „cisgender” – oznaczającego po prostu „takiej samej płci, jaka komuś została przypisana przy urodzeniu”. Między „woman” i „female” oraz „man” i „male” różnica bardziej niż w semantyce jest w stylistyce i gramatyce (jedno to rzeczownik, drugie przymiotnik, choć to się powoli zaciera; „female” użyte jako rzeczownik może mieć pogardliwy wydźwięk, ze względu na popularność wśród TERFów i inceli). Krótko mówiąc – wszystkie powyższe „płci” to po prostu doprecyzowanie oraz alternatywne sposoby zapisu dostępnych tam już wcześniej, nie-customowych płci: „kobieta” i „mężczyzna”.
To samo dotyczy kobiet i mężczyzn transpłciowych, które mogą wybrać oprócz standardowego „male” i „female” również informację o swojej transpłciowości: za pomocą albo słowa „Trans”, albo „Trans*”, albo „Transgender” albo przestarzałego terminu „Transsexual”. Są też dostępne labelki skupiające się bardziej na tranzycji niż tożsamości „Female to Male”, „FTM”, „Male to Female”, „MTF”.
Przykładowo, w przypadku hipotetycznego transpłciowego mężczyzny można doliczyć się, że ma wybór sprośród dziewiętnastu (!) bliskoznacznych etykietek (Female to Male, FTM, Trans, Trans*, Trans Male, Trans* Male, Trans Man, Trans* Man, Trans Person, Trans* Person, Transgender, Transgender Male, Transgender Man, Transgender Person, Transmasculine, Transsexual, Transsexual Male, Transsexual Man, Transsexual Person). Ale czy to znaczy, że wg Facebooka ta jedna osoba ma 19 płci? No właśnie.
W sumie, spośród 56 dostępnych na FB customowych labelek (a do tego „male” i „female”):
- 10 to określenia cispłciowych osób binarnych,
- 22 to określenia transpłciowych osób binarnych,
- 8 to różne zapisy słowa „trans” bez wskazywania na binarną płeć,
- 16 to określenia osób niebinarnych i interpłciowych:
- Agender
- Androgyne
- Androgynous
- Bigender
- Gender Fluid
- Gender Nonconforming
- Gender Questioning
- Gender Variant
- Genderqueer
- Intersex
- Neither
- Neutrois
- Non-binary
- Other
- Pangender
- Two-Spirit
Super, że Facebook umożliwił wybranie innych opcji niż tylko dwie binarne; super, że przeniósł do mainstreamu świadomość istnienia niebinarności; ale traktowanie ich listy 56 customowych płci jako jakiegokolwiek „oficjalnego” stanowiska „ideologii gender” jest zwyczajnie głupie.
Ile jest płci?
Płeć, zarówno społeczna, jak i biologiczna, jest bardziej skomplikowana niż binarny podział – nie jest czymś, co można zliczyć. To jak pytanie, ile jest kolorów? – wprawdzie granica między zielonym a niebieskim jest umowna, ale mówienie, że są dwa: jasny i ciemny, to niedopowiedzenie.
Wielorakość płci
Krótko i szczerze mówiąc: nie mamy pojęcia, ile jest płci. Nikt nie ma.
Płeć jest konstruktem społecznym, który nie chce się trzymać żadnych sztywnych ram. Nawet w obrębie najbardziej uproszczonego rozumienia płci jako czegoś czysto binarnego i determinowanego przez arbitralną decyzję przy urodzeniu na podstawie raptem jednego aspektu czyjejś biologii: zupełnie inaczej jest rozumiana i realizowana kobiecość w XXI-wiecznej Polsce, a inaczej w starożytnej Grecji; inaczej jest być mężczyzną w cywilizacji Azteków, a inaczej w barokowej Francji.
A od zarania dziejów istniały osoby niewpasowujące się w ten binarny podział – czy to biologicznie, czy społecznie. Istniało i istnieje też wiele kultur, które takie osoby akceptują i tworzą dla nich miejsce w społeczności.
Współcześnie powstaje wiele określeń próbujących opisać różnorodne doświadczenia związane z płciowością: na przykład jej zmienność w czasie („genderfluid”, „genderflux”), zewnętrzną prezentację odmienną od oczekiwanej przez społeczeństwo („androgynous”, „gender nonconforming”), czy niemożność opisania jej przez jej relację z męskością i kobiecością (xenogenders). A wszystkie je można zebrać pod parasolem niebinarności.
Ile osób, tyle doświadczeń. Nawet w obrębie binarnych płci, doświadczenie męskości czy kobiecości jest różne dla każdej jednej osoby. Grupowanie ich w kategorie jest bardzo przydatnym uproszczeniem, ale jeśli uznamy, że jest ich tylko dwie, „mężczyzna” i „kobieta”, pozostawimy wiele osób bez kategorii, w której mogłyby się odnaleźć.
Dla analogii… Czy sensowne byłoby pytanie, „ile jest kategorii liczb”? Owszem, możesz powiedzieć, że dwie: parzyste i nieparzyste – ale pokażesz tym braki w wiedzy matematycznej wykraczającej poza trzecią klasę podstawówki; istnieją przecież ułamki, liczby niewymierne, liczby zespolone, i wiele innych…
Możesz też próbować wymieniać i wymieniać wszystkie zbiory i klasyfikacje, jakie tylko przyjdą ci do głowy – po czym ktosio i tak wymyśli inną, nową, ale jak najbardziej sensowną kategorię, jak chociażby liczby nieskończenie delikatne.
Pytając „ile jest alfabetów?” napotykamy wiele pytań takich jak: czy polski liczyć osobno od łacińskiego, czy jako łaciński z paroma znakami diakrytycznymi? czy alfabet polski z XV wieku liczyć osobno od współczesnego polskiego? jeśli tak, to w którym momencie i w jaki sposób je podzielić? czy oddzielać wersje dialektowe od książkowej polszczyzny? czy abdżady też powinny być wliczone w poczet alfabetów? I tak dalej, i tak dalej…
Nawet na pytanie tak z pozoru proste jak „ile jest obecnie państw na świecie” nie potrafimy dać jednoznacznej odpowiedzi. Czemu więc miałobyśmy być w stanie dokładnie i jednoznacznie wyliczyć płci?
Pozwólmy sobie nawzajem samodzielnie definiować swoją płeć; samodzielnie mówić, w której kategorii (jeśli w ogóle w jakiejkolwiek) czujemy się najlepiej. Większości z nas odpowiada jedna z tych dwóch najoczywistszych opcji – i jest to jak najbardziej w porządku. Inni wolą jedną z opcji, którą tak się złożyło, że Facebook umieścił na swojej liście. Jeszcze innym żadna z dostępnych tam etykietek nie odpowiada – i nic w tym dziwnego ani złego.