Skąd się biorą słowa?

2021-10-31 | @andrea

Zdjęcie ilustracyjne: Słownik

„Nie ma takiego słowa jak XYZ! Hurr durr!”.

Ile razy spotkałoście się z takim tekstem? My słyszymy go nieustannie. Bo w końcu wiadomo, że nie wolno tworzyć neutratywów, ponieważ… nie istnieją neutratywy 🤦

Ten argument z zapętlonej logiki sprawia, że zastanawiamy się, jakim cudem osoby mogą go głosić, nie zastanowiwszy się choćby na chwilę, skąd w takim razie biorą się słowa?

Słowo to po prostu ciąg liter lub głosek, któremu nadano jakieś konkretne znaczenie. Słowo nie musi znajdować się w słowniku, by być słowem. Słowo nie musi być powszechnie używane, by być słowem. Wystarczy, że osoby używają go, by przekazać jakieś znaczenie.

Takie rozumienie „słowa”, choć zgodne z definicją słownikową PWN-u, nie wszystkim się podoba:

To, że dwie osoby z waszego środowiska go używają, niczego nie dowodzi. Chodzi o użycie powszechne, w przestrzeni publicznej, mediach, instytucjach, środowiskach zawodowych, rodzinach. Uzus danego słowa właśnie tak się kształtuje, a nie w niszowej bańce światopoglądowej na TT.
@lukasz_kasper na Twitterze

Jak takie osoby wyobrażają sobie proces kształtowania słownictwa w języku? Danego słowa nie ma, nie ma, nie ma, po czym nagle jak wyciągnięte z kapelusza pojawia się w powszechnym użyciu, a osoby językoznawcze czym prędzej wpisują je do słowników? 🤦

A jeśli stworzę nowy wynalazek, powiedzmy maszynę usuwającą CO2 z atmosfery, i uznam, że chcę ją nazwać „odwęglacz”, to czy purystyczna armia zakaże mi używania tej nazwy, „bo nie istnieje takie słowo jak »odwęglacz«”?

Nowe słowa powstają każdego dnia. Powstają dla nazwania nowych wynalazków („komputer”, „drukarka”, „samolot”…), powstają dla opisania nowych zjawisk („foliarz”, „simp”, „atencjusz”, …), powstają jako neologizmy dla powieści science-fiction („cerebromatyka”, „intelektronika”, „imitologia”, …), powstają jako część slangów/socjolektów („ziom”, „krindżówa”, „dziaders”, „RiGCz”, …), i z wielu innych powodów. Stanisław Lem tworzył słowa tak często i gęsto, że doczekały się one wpisu na Wikipedii. Na lekcjach języka polskiego uczymy się o czymś takim jak „słowotwórstwo” czy „neologizm”. PWN zamiast zabraniać młodzieży tworzenia nowych słów, organizuje co roku plebiscyt „Młodzieżowe Słowo Roku”, by móc je zbadać i opisać.

Czemu neutratywy (czy też inne opisywane przez nas tutaj formy) miałyby podlegać jakimś innym zasadom niż każdy inny neologizm? Choć niebinarność sama w sobie nowym zjawiskiem nie jest (zob. „trzecia płeć”), to nowe jest jej miejsce w zachodnim mainstreamowym dyskursie, pojawiająca się powoli akceptacja, oraz wynikająca z tego niespotykana wcześniej skala zjawiska odkrywania swojej prawdziwej tożsamości przez coraz więcej osób. Te osoby, odkrywając, że nie są jedyne w swoim poczuciu nieprzynależności ani do męskości, ani kobiecości, dowiadując się, że istnieją już słowa opisujące ich tożsamość, jednocześnie zauważają, że język od wieków kształtował się, zupełnie nie biorąc pod uwagę istnienia osób takich jak one. Nowe okoliczności sprawiają, że jest potrzeba stworzenia nowych słów, by nową rzeczywistość lepiej opisać. Czyli tak samo jak w przypadku „komputera” czy „foliarza”.

Każde słowo w języku polskim było używane, zanim jeszcze pojawiło się w słownikach. Każde szeroko używane słowo było wcześniej używane bardziej niszowo. Każde słowo, zanim zaczęła go używać choćby garstka osób specjalizujących się w danej dziedzinie lub używająca swojego slangu, zostało po raz pierwszy stworzone i użyte przez jakąś konkretną osobę.

Niektóre słowa, choć nie są powszechnie używane, są powszechnie rozumiane. Jeśli powiem ci, że nie jestem aktywistą ani aktywistką, lecz aktywiszczem, raczej bez problemu zrozumiesz, co chcę przekazać – choćbyś słyszałx to słowo pierwszy raz w życiu i choćby nigdy wcześniej ci przez myśl nie przeszło, by go użyć. Znaczenie jest jasne dla każdej osoby z wystarczającym obyciem językowym – to neologizm stworzony poprzez dodanie neutralnej/nijakiej końcówki do istniejącego słowa. Oznacza zatem osobę niebinarną, która zajmuje się aktywizmem. Proste! Literki zebrane w ciąg, znaczenie przekazane, przekaz zrozumiany – i to nawet przez osoby, które pierwszy raz się z tym ciągiem znaków spotykają. Więc czemu niby „aktywiszcze” miałoby nie być słowem?

Tworzenie nowych słów to nic złego! Stąd się przecież słowa biorą, że ktosio je tworzy 😉

Udostępnij: