Nadszedł czas się obnosić!

2020-10-03 | @Sybil

Przemówienie Sybila z Wrocławskiego Marszu Równości:

„Nadszedł czas się obnosić” - to zdanie, które siedzi w mojej głowie od czasu haniebnych słów prezydenta Polski. W swojej kampanii wyborczej odczłowieczył on nas i nazwał ideologią. I nie był to ani początek, ani koniec codziennej dyskryminacji, której doświadczamy ze strony polityków, państwa i społeczeństwa.

Prześladowania te trwają i będą trwały, bo państwo jest systemem stworzonym przez przemocowców dla przemocowców. Jeśli w jakiś sposób odstajesz od ich oczekiwań, próbują z ciebie zrobić ofiarę i wroga publicznego.

Wymaga się od nas, osób queerowych, wymazywania swoich doświadczeń i tożsamości, wymazywania naszych partnerów, miłości, wymazywania naszych rodzin i tego, w jaki sposób żyjemy.

Kruchą „tolerancję” wobec nas warunkuje się tym, czy jesteśmy dostatecznie dopasowane do panującego obrazu świata, czy jesteśmy na tyle ugrzecznione, by można było publicznie nas pokazać.

Latami walczyłyśmy o tytuł osób godnych bycia pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Szkopuł jednak w tym, że my nie pasujemy do norm tego systemu. Wymykamy się im. Sama nasza obecność robi zamieszanie i zmusza większość do opuszczenia swoich wygodnych przywilejów.

Zmusza ich do wykonania jakiejkolwiek pracy nad sobą. Jeśli oni jednak wciąż będą uważać, że to my mamy się dostosować, nie wykonają tej pracy. Będą nas nadal wykorzystywać do rozgrywania swoich wojenek, ukazując jako potwora, wroga publicznego numer jeden, wobec którego można bezkarnie stosować przemoc. Będą traktować nas przedmiotowo albo uprawiać pinkwashing, dla swoich zysków robiąc z nas tęczową nakładkę na logo.

Ale my umiemy krzyczeć i mówimy: Dość tego!

Będziemy walczyć o swoje życie! Codziennie, po kawałku będziemy wyszarpywać dla siebie miejsce w tym społeczeństwie.

Jako inicjatorze Słownika Neutratywów Języka Polskiego, który zbiera i poszerza niebinarną polszczyznę, mówię, że jedną z naszych głównych broni powinien być język. Tak jak oni rozpychają się po miastach ze swoimi bzdurami, my musimy rozpychać się naszą obecnością w codziennym języku.

Obecnie traktuje się mówienie o naszej codzienności jako deklarację polityczną czy wręcz agresję. Skoro tak, zacznijmy mówić o tym wszędzie. Bądźmy "agresywne" Zacznijmy mówić o swojej tożsamości tak, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Zaznaczmy swój byt powszechnie, aż do znudzenia, aż nie będą mieli wyboru i się przyzwyczają.

Gdy Margot trafiła do mainstreamowych mediów, przetarła nam wiele szlaków - dzięki niej liberalni odbiorcy odkryli niebinarność i poliamoryczność. Odkryli, że jest jakiś queer, a nie tylko te miłe i dobrze ubrane osoby LGB i czasem T, które pokazują, że umieją się dostosować do ich systemu. Idźmy więc za tym. Jeżeli nie wejdziemy im z butami w codzienność, to nie oswoją się z tym, że istniejemy i jesteśmy tymi ludźmi tutaj, obok, w ich życiu. Panoszmy się z naszymi niebinarnymi zaimkami i formami, bez skrępowania mówmy byłom i byłoś, panoszmy się z taką czy inną płcią lub jej brakiem, z licznymi osobami partnerskimi, których przecież nie wypada mieć więcej niż jedną, panoszmy się z naszą tożsamością, panoszmy się w końcu w języku i rządajmy, aby właśnie takiego wobec nas używano.

Niedawno wstawiłom na liberalną grupę post o tym, że lepiej używać określenia osoba homoseksualna, nie homoseksualista, homoseksualność, a nie homoseksualizm, bo to drugie ma końcówkę kojarzącą się z ideologią i chorobą. Mówimy o tym w społeczności aktywistycznej mówi się od lat. I co? Zostałom wyśmiane przez heteronormatywną większość. Bo wiecie, to nie obraża i tak w ogóle nie możemy narzucać większości języka. A wiecie co? Właśnie, że możemy. Nie dajmy większości decydować o tym, jak można nas określać. To my, z doświadczeniem naszych ciał i emocji powinnyśmy o tym decydować. To my powinnyśmy decydować o tym, jakie słowa są dla nas właściwe, jakie słowa są dla nas obraźliwe.

Chociaż w perspektywie walki o podstawowe prawa i byt język może wydawać się sprawą poboczną, to jest on bardzo ważnym narzędziem walki o nasze miejsce w świecie. Język kreuje spojrzenie na świat. Już podczas batalii o podstawy musimy zacząć wypracowywać to, jak chcemy, by o nas mówiono po polsku, powszechnie domagać się odpowiedniego użycia form i przemycać je do naszej codzienności.

Mówią nam, że mamy się nie obnosić, więc obnośmy się skrajnie. Życiowo, aktywistycznie, językowo. Jest to trudna, codzienna praca z narażeniem swojego zdrowia i życia. Jednak nie mamy czasu się bać. To jest walka o nasze być albo nie być i to BYĆ zaznaczmy wszelkimi możliwymi środkami. Przedwczoraj wepchnięto pod tramwaj Lu, aktywistę queerowego. Rok temu na Marsz Równości w Lublinie katolickie małżeństwo próbowało wnieść bombę, która mogłaby zabić kilkuset ludzi. Codziennie pojawiają się informacje o fizycznych atakach na nas.

Jutro to mogę być ja albo któreś z Was. Albo nasi bliscy. Ktokolwiek, kto miał tęczową torbę lub wyglądał na pedała.

Jako osoby queerowe nie mamy w Polsce już niczego do stracenia.

Czas się obnosić!

Zostaw reakcję:

Udostępnij: