Czy określenia AFAB i AMAB są transfobiczne?

2022-04-07 | @andrea

Krótka odpowiedź brzmi: nie, ale mogą być nadużywane w sposób, który dzieli, wyklucza i wzmaga dysforię.

Dla analogii: słowo „kobieta” nie jest ani obraźliwe ani transfobiczne, ale jeśli opisać nim transpłciowego mężczyznę, to już się takim staje.

Wokół określeń AFAB/AMAB jest sporo niejasności i kontrowersji, więc od dłuższego czasu zbierałom się, by na ich temat napisać, ale dopiero wczorajsze ogłoszenie Grupy Stonewall o organizacji eventu tylko dla osób AFAB zmotywowało mnie, by się wreszcie za to zabrać.

Zacznijmy może od wyjaśnienia, o co w ogóle chodzi. Otóż są to skróty od „assigned female at birth” i „assigned male at birth” – płeć żeńska/męska przypisana przy urodzeniu – a ogólnie o tym znaczniku płci mówi się AGAB („assigned gender …”).

Same w sobie są dość fajne. Kiedy na przykład mówimy o transpłciowym mężczyźnie, to zamiast pokracznego zwrotu „urodził się jako dziewczynka”, lepiej jest opisać tę sytuację jako „przy urodzeniu przypisano mu płeć żeńską”. Dlaczego? Bo nigdy dziewczynką nie był. Osoba lekarska zobaczyła jego genitalia, wpisała „K” w akt urodzenia, a rodzice i ogólnie społeczeństwo wychowywali go i traktowali zgodnie z normami społecznymi dotyczącymi kobiet i dziewczynek. Co nie oznacza, że kiedykolwiek naprawdę nią był.

Osoby transpłciowe (oczywiście o ile nie są płynnopłciowe itp.) często podkreślają, że nigdy nie były innej płci niż są, nigdy nie zmieniły płci – jedynie skorygowały swoje ciało, imię, dokumenty itp., by lepiej pasowały do ich płci. Stąd mówienie o AGAB jest pomocne – AGAB nie jest czyjąś tożsamością, lecz czymś, co im się przydarzyło. Komuś przypisano daną płeć, bez pytania o opinię.

Jakkolwiek jednak podawanie AGABu jest lepsze od takich niepoprawnych określeń, to trzeba się zastanowić, czy jest on informacją jakkolwiek potrzebną – o ile nie szkodliwą. Zastanówmy się co to tak w gruncie rzeczy oznacza, jeśli o jakiejś osobie powiemy, że „jest AMABem”. Otóż podkreślamy w ten sposób, że… będąc noworodkiem, miała penisa. Yyy… creepy! 🤨 Zastanów się, ile jest sytuacji, w których powinny cię interesować czyjeś genitalia. Zwłaszcza genitalia noworodka.

Oczywiście implikacje AGABu są zdecydowanie szersze niż tylko dosłowne znaczenie zwrotu – moje podkreślanie tego dosłownego znaczenia ma na celu wyłącznie dobitniejsze podkreślenie przekazu. Ale nie można przecież ukryć, że w naszym społeczeństwie czyjś AGAB determinuje w jejgo życiu sporo więcej: jakimi zabawkami ma się bawić, jakie są jejmu kupowane przez rodziców ciuchy, do jakich zawodów jest zachęcane, jakie role społeczne jest oczekiwane spełniać, itd. itd. Nazywamy to socjalizacją.

I owszem, czasem jest sens mówić o „socjalizacji męskiej” czy „osobach socjalizowanych żeńsko”. Są konteksty, kiedy socjalizacja ma znaczenie. Ale należy się zastanowić, czy dany kontekst na pewno jest jednym z nich.

W kontekście medycznym AGAB może być istotny. Gabinet ginekologiczny „zachęcający osoby AFAB po 25 roku życia do regularnych badań cytologicznych” na pewno jest bardziej inkluzywny niż gdyby zachęcał do tego „kobiety”, zupełnie pomijając transpłciowych mężczyzn i osoby niebinarne posiadające macicę. Ale pamiętajmy też, że czasem lepiej mówić konkretniej – każde z nas jest inne, każda osoba transpłciowa jest na innym stadium tranzycji, decyduje się na inne zabiegi korekty płci, osoby cispłciowe mogą mieć zaburzenia hormonalne sprawiające, że hormonalnie „nie pasują” do swojej płci itp. Dana choroba może na przykład nieść podwyższone ryzyko dla osób o wysokim poziomie testosteronu – nie kierujmy w takim razie komunikatów na jej temat do „mężczyzn” ani „osób AMAB”, lecz konkretnie do grupy podwyższonego ryzyka.

Te, i zapewne parę innych kontekstów (np. romantyczne, seksualne, czy związane z analizą dyskryminacji osób ze względu na ich płeć przypisaną przy urodzeniu), mogą być jak najbardziej na miejscu – choć w każdym przypadku należy używać ich delikatnie i z rozmysłem.

Natomiast problem pojawia się, kiedy traktuje się AFAB/AMAB jako „woke” wersję binarnego podziału kobiety/mężczyźni. Używanie go w ten sposób świadczy o zupełnym braku zrozumienia, o co chodzi w niebinarności, transpłciowości i ogólnie pojętej walce z patriarchatem.

Grupa Stonewall ogłosiła organizację eventu, na który zaprasza osoby perfromerskie – ale tylko te AFAB. Po oburzeniu społeczności post zniknął (póki co bez komentarza ani przeprosin; tutaj komunikat i przeprosiny), więc nie mogę do niego podlinkować. Wykluczenie osób AMAB i interpłciowych miało mieć na celu wsparcie osób doświadczających mizoginii. Co samo w sobie brzmi jak spoko pomysł – grupy marginalizowane zasługują na bycie choćby na moment w centrum uwagi, tak aby choć trochę przeciwdziałać wiekom systemowego wykluczenia. Ale podzielenie społeczności osób queerowych ze względu na ich AGAB jest… najłagodniej mówiąc, nietrafionym pomysłem.

Trans mężczyźni nie chcą, by przypominano im, że są AFAB, a już tym bardziej brać udziału w evencie, gdzie ma to być celebrowane. Trans kobietom nie podoba się, że ich doświadczenie mizoginii jest wymazywane. Osoby niebinarne mają dość bycia dzielonymi na „AFABy” i „AMABów”. („Jesteś chłopakiem czy dziewczyną?” – „Jestem niebinarne” – „Ale męskie niebinarne czy żeńskie niebinarne?” – yyy… – „Ups, sorry… AFAB czy AMAB?”).

W komentarzach pod postem GS jedyny pozytywny odzew, jaki znalazłom, pojawił się ze strony TERFów – zachwyconych, że wreszcie będzie jakiś event „wolny od AMABów”, i cieszących się z wykluczenia transpłciowych kobiet. Także gratulacje, Grupo Stonewall – chcąc walczyć z mizoginią, rozbudziłoście mizoandrię i stanęłoście po jednej stronie z transfobkami.

Zapewne w ogromnej większości przypadków osoby używające tego podziału mają dobre chęci. Ale liczy się efekt, nie chęci. Warto skonsultować z zainteresowanymi (w razie czego my doradzimy w takim zakresie 😉) Każde ma prawo do błędów i niedopatrzeń, więc wystarczy przeprosić i wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Chcesz zorganizować event dla osób, które są marginalizowane ze względu na płeć? Może po prostu napisać… „dla marginalizowanych płci”? „dla osób które nie są cis mężczyznami”? „All But Cis Dudes” (ABCD)?

Czasem opisanie kogoś jako „AFAB” czy „AMAB” jest sensowne. Czasem. Ale poza paroma specyficznymi kontekstami płeć przypisana przy urodzeniu powinna być zupełnie bez znaczenia. Możesz być kim tylko chcesz, niezależnie od genetycznej loterii i patriarchalnych norm społecznych.

Nigdy nie pozbędziemy się binaryzmu, seksizmu i patriarchatu, jeśli podział kobiety/mężczyźni zastąpimy bioesencjalistycznym pseudoprogresywnym podziałem AFAB/AMAB 🙄

Udostępnij: